rekontra rekontra
3814
BLOG

Rozmowy Rymkiewicza

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 25

 

Czy można sobie wyobrazić na ekranie telewizora profesora Leszka Kołakowskiego robiącego żółwika z Kubą Wojewódzkim? Albo innego mistrza Michnika profesora Geremka, który w studio telewizyjnym zastanawia się, w jakich sytuacjach życiowych używa luzackiego „zajebiście”? Bardzo daleko upadł uczeń Michnik od swoich mistrzów. Jakby nie patrzeć i nie liczyć, dzisiaj jest 64-letnim starym koniem. 
 
„Taka właśnie szansa dana jest poecie: głosem własnej pamięci ma mówić o tym, co dzieje się w naszej pamięci. Czyli - raz jeszcze przypomnę Mandelsztama - w naszych myślących, pamiętających ciałach” (Michnik w eseju „Oczy poety” cytuje Rymkiewicza).
 
Pewien uczeń Kołakowskiego, w latach ubiegłych bardzo wychwalany za dzielność oraz szlachetność, powiedział niegdyś w telewizorze, że od profesora Kołakowskiego dowiedział się, iż „prawdy nie ma” - mówił Jarosław Marek Rymkiewicz w 1995 roku. Podaję datę, gdyż daty są ważne, umieszczają w czasie wydarzenia, myśli i poglądy poety. Podczas wywiadu, a właściwie rozmowy kontynuował swoją myśl o uczniu „biednego Kołakowskiego” podkreślając, że „istnieje coś takiego, jak odpowiedzialność nauczyciela za uczniów, nawet tych najgłupszych”.
Michnik
Wczoraj wieczorem jednym okiem oglądałem Michnika na kanapie Wojewódzkiego i jednocześnie czytałem (na potrzeby niniejszego tekstu) „Rozmowy polskie w latach 1995 – 2008” Rymkiewicza. Już piętnaście lat temu mówił, że nie ma u nas czegoś takiego, co można by uznać za myślenie poważne o Polsce. 
I w telewizorze w programie „talk-show” leciał z taśmy Adam Michnik, i mówił, że ciągle odchodzą jego mistrzowie. Leszka Kołakowskiego wskazał, jako mistrza największego – powiedział o nim „mój guru”. Z Kubą Pan Adam z własnej inicjatywy przybił jedną „piątkę”, a z inicjatywy gospodarza programu zrobił z nim żółwika. Dwa razy użył słowa „szacun”, głęboko zastanawiał się nad zwrotem „zajebiście” oraz czym jest fellatio.
Czy można sobie wyobrazić na ekranie telewizora profesora Leszka Kołakowskiego robiącego żółwika z Kubą Wojewódzkim? Albo innego mistrza Michnika profesora Geremka, który w studio telewizyjnym zastanawia się, w jakich sytuacjach życiowych używa luzackiego „zajebiście”? Bardzo daleko upadł uczeń Michnik od swoich mistrzów. Jakby nie patrzeć i nie liczyć, dzisiaj jest 64-letnim starym koniem. Kolczyka w uchu nie dostrzegłem.
Piszę o Rymkiewiczu od tygodnia i już wiem, ze nie napiszę. Pisać o kimś, kogo zna się wyłącznie z tekstów to tyle, co czytać. Od tygodnia więc czytam. Wziąłem do ręki „Rozmowy polskie latem roku 1983” i na ostatniej stronie napotykam słowa: „Dobranoc mały – duży Mareczku. Niech ci się przyśni wolna Polska. Obyśmy jej obaj, Ty i ja, dożyli”. A wcześniej, zastanawia się, czy jeżeli Kuroń zostanie premierem to posadzi Adasia. Dlaczego? „Bo Adaś nie zniesie najmniejszej niesprawiedliwości” – uważał jego przyjaciel.
Przeczytałem bardzo uważnie rozmowę poety z Jackiem Trznadlem („Hańba domowa”) przeprowadzoną 23 marca 1985 roku. Na koniec mówi, że w Polsce jest niemiło budzić się rano. Żali się, że są kraje, w których jest miło żyć. Miło jest usiąść w kawiarni i wypić kawę, miło jest przeczytać gazetę i porozmawiać ze sprzedawcą gazet. Miło jest się budzić rano. Mówi o życiu, którego nie mógł przeżyć tak jak chciał, gdyż historia postanowiła go pomęczyć.
Dokładnie 10 lat później w rozmowie zatytułowanej „Poetów nie traktuje się serio”, już w wolnej Polsce, wraca do swoich doświadczeń. Zastanawia się rozmawiając z młodymi poetami Tomaszem Majeranem oraz Dariuszem Suską, kim byłby, gdyby dojrzałe lata upłynęły mu w II Rzeczypospolitej. Mówi, że został wychowany w stalinowskiej szkole, przeszedł przez stalinowski uniwersytet, czyli że był ukochanym dzieckiem Józefa Stalina, a całe obszary wiedzy były mu, jak i innym dzieciom Stalina, niedostępne. Przekonuje rozmówców, jak ogromny musiał zrobić wysiłek, „żeby dotrzeć do pewnych książek i wypełnić wielkie obszary niewiedzy”.
Hańba domowa
Który to już raz sięgnąłem po „Hańbę domową”? Pierwszy raz jej wydanie paryskie pożyczyłem na jedną noc. Kilka lat później kupiłem dwa egzemplarze na dworcu kolejowym w drodze z Warszawy do Wrocławia albo odwrotnie - wydawnictwo „Test” Lublin 1990. Potem w antykwariacie wypatrzyłem wydanie Instytutu Literackiego – Paryż 1986. A kilka lat temu wydawnictwo „Antyk” dołączyło na płytach CD głosy pisarzy. Do książki autor dodał rozmowy z Marią Janion, Jackiem Łukasiewiczem oraz poetą Arturem Międzyrzeckim.
O książce pisali i mówili: Czesław Miłosz – „Patrzę na szlachetne wypowiedzi w książce Trznadla „Hańba domowa” z niedowierzaniem. Trzeba by dowieść, że okres stalinowski stanowił tylko odchylenie”. Gustaw Herling – Grudziński, autor „Innego świata” mówi, że rozmowy z Herbertem oraz Marianem Brandysem będą kiedyś obficie cytowane przez historyków literatury. A poeta Józef Łobodowski, ostatni romantyk, dziwi się, że książka przeszła przez emigrację prawie niezauważona.
I tydzień temu o jej istnieniu przypomniał sobie Wojciech Orliński i pisze o tym na łamach Wyborczej. Z półki zleciało mu stare, pożółkłe wydanie: „Zbiorku dość w sumie drętwych wywiadów z polskimi pisarzami i poetami zaangażowanymi w stalinizm”.
Michnik powtarzał w telewizorze za Kołakowskim, że „prawdy nie ma”. Wkrótce się okaże. Rymkiewicz napisał w oświadczeniu o procesie, który się rozpocznie niebawem, że wygra go, nawet wówczas, gdy przegra w sądzie: „Adam Michnik jest skończony. To jest koniec jego fałszywego mitu.
 
Drętwe wywiady? Z Arturem Międzyrzeckim? Z Wiktorem Woroszylskim? Czy Orliński czytał Michnika „Oczy poetów”? Cytował w eseju słowa Rymkiewicza o Arturze Międzyrzeckim: „Poeta jest więc pamięcią, a wiersz poety, persona stworzona przez poetę, jest dziełem pamięci” i dalej Michnik powtarza za Rymkiewiczem, że poeta mówi głosem wielu epok i wielu konwencji, jednocześnie może i „musi mówić swoim, tylko swoim głosem”.
A Rymkiewicz w rozmowie zatytułowanej „Nieśmiertelny Stalin i złowieszcze więzienie nudy” mówi Trznadlowi, że wiersze Brauna oraz Woroszylskiego przerabiał już w szkole. Tego Orliński zdaje się nie doczytał, jak błyskawiczne kariery ”literackie” robili „inżynierowie dusz”, autorytety Czerskiej.
Wiktora Woroszylskiego mam również w drugim tomie „Wypisów z literatury polskiej XIX – XX wieku” – Moskwa 1954. Czy mógł wymarzyć sobie lepszą rekomendację na „rynek” krajowy w latach stalinowskich? W załączonym życiorysie czytelnik radziecki dowiaduje się, że otrzymał szereg nagród – za poemat o Świerczewskim, za wiersz „Sprawozdanie lipcowe” i za tomik poetycki „Wiosna sześciolatki”, który wydał wraz z poetami Mandalianem oraz ze wspomnianym Braunem.
W „Dzienniku bez samogłosek” Aleksander Wata pisze o lichocie wierszy „pryszczatego” Woroszylskiego. Cytuje słowa rozmówczyni - „Nie wolno zapominać, że on był pierwszy, który miał odwagę napisać wiersz o UB. Gdzie byli starzy poeci rewolucyjni. Milczeli”.
A Orliński twierdzi, że rozmówcy Trznadla są drętwi. Stryjkowski, który budził się w środku nocy zlany potem, czy zamiast „towarzysz Stalin” korekta nie przepuściła "towarzysza Sralina"?
Po co Orlińskiemu spadła na głowę „Hańba domowa”? Wydawało mu się, że chwyci za nogawkę spodni Rymkiewicza? Ugryzie go w kostkę?  Donosi, że poeta „pierwsze kroki stawiał w służbie komunistom”.
Zdaje się, że słabo kształconemu erudycie z Czerskiej chodziło wyłącznie o to, by zacytować wspomnienie poety: „Pamiętam takie wieczorne przemarsze przez Piotrkowską, z pochodniami. W zielonych koszulach z czerwonymi krawatami. To się nazywało tradycyjnie capstrzykiem”.
Zapomniał poinformować czytelników, że Rymkiewicz w 1950 roku był uczniem i miał 15 lat. Orliński być może myślał, że przysłuży się swemu naczelnemu Michnikowi?
Byli przyjaciele
Rymkiewicz pisze w liście otwartym: „Adamie! Kiedyś – dawno temu – byliśmy przyjaciółmi. Teraz pragniesz mnie postawić przed sądem, (…) ponieważ napisałem prawdę: że jesteście – Ty i Twoi ludzie – spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei wynarodowienia Polaków (oraz wszystkich innych narodów) – idei podjętej potem przez Komunistyczną Partię Polski”.
Michnik powtarzał w telewizorze za Kołakowskim, że „prawdy nie ma”. Wkrótce się okaże. Rymkiewicz napisał w oświadczeniu o procesie, który się rozpocznie niebawem, że wygra go, nawet wówczas, gdy przegra w sądzie: „Adam Michnik jest skończony. To jest koniec jego fałszywego mitu. Ten proces to jest koniec Adama Michnika. W naszym języku istnieje pojęcie śmierci cywilnej. Okazuje się, że możliwe jest także cywilne samobójstwo”.
(cdn. – czyli właściwy tekst o Jarosławie Marku Rymkiewiczu za tydzień)
 
Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie nr 44.
rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka