rekontra rekontra
2710
BLOG

Szara eminencja Lesław Maleszka.

rekontra rekontra Polityka Obserwuj notkę 47

Adam Michnik liczył się ze zdaniem Lesława Maleszki jak mało z którym. Gdy przesyłałem tekst, Adam często mówił, że musi go też przeczytać Leszek i po­wiedzieć, co sądzi …

Przed pokazaniem w telewizji filmu Trzej kumple, Ewa Milewicz pisała w recenzji:

-„Swoją drogą przyjaciele Jacka Kuronia, człowieka nieskończonej dobroci i wyrozumiałości, opowiadali anegdotę o nim i o Maleszce. Już kiedy się okazało, że Maleszka współpracował, Kuroń spotykał się z nim, po tych spotkaniach mawiał: "Pracujemy z Leszkiem nad obudzeniem w nim poczucia winy". Jacka Kuronia nie ma, a w Maleszce, sądząc po filmie, niewiele się zmieniło. To samo podkreślanie swego znaczenia, wielkiej sprawczej roli. Dowartościowywanie się czymkolwiek. W trakcie pobytu autorek filmu w mieszkaniu Maleszki dzwoni telefon. Z redakcji "Gazety", dla której Maleszka redagował teksty.

Maleszka rozmawiając przez telefon inscenizuje przedstawienie podkreślające, jak wielki ma wpływ na "Gazetę". Ile tam znaczy. Jak zarządza i decyduje o wymowie tekstów. Rozsądza tytuły i leady. Pycha, pycha, brak pokory wobec swoich "dokonań". Brak akceptacji dla tego, że ostracyzm mu się należy. Chęć pokazania dziennikarkom, że on, Maleszka, jest Kimś.”

Milewicz chce czytelnika recenzji przekonać, że to inscenizacja. Dziennikarki trzy lata zbierające materiały o Ketmanie po tej jednej rozmowie miały uznać, że Maleszka jest Kimś ?  

A może tylko chciał pokazać, że ma wpływ na Gazetę i dziennikarzy. Mieć wpływ na największą w Polsce Gazetę, to tyle co cieszyć się zaufaniem, czyż nie ? Kogo zaufaniem?

Po cóż tak inteligentny człowiek jak Maleszka miałby pokazywać, że cieszy się zaufaniem – mógłby powiedzieć, oddzwonię później. Może chciał, żeby dziennikarki zadały sobie pytanie, dlaczego cieszy się tak wielkim zaufaniem redakcji? Nie wiem.

Trzy dni wcześniej, można było przeczytać w Gazecie: Maleszka już nie pracuje w "Wyborczej"

- „Lesław Maleszka zrezygnował 20 czerwca br. z pracy w "Gazecie Wyborczej". Kierownictwo redakcji przyjęło jego wniosek o zwolnienie.” Podpisano - redaktorzy naczelni "Gazety Wyborczej"

Dziwi użyte w tytule „już”, skoro już siedem lat temu ujawniono agenturalną rolę  „krakowskiego Kuronia”. Po drugie  - Maleszki „już” nie wyrzucono – Maleszka zrezygnował. Maleszka złożył wniosek i wniosek został przyjęty.

W 2001 roku redakcja GW wydała oświadczenie: 

 "Nikt ze środowiska Gazety nie znał prawdziwej przeszłości Leszka Maleszki. Znaliśmy kogo innego. Dzisiaj musimy się zmierzyć z faktem, że przez wiele lat cieszył się w zespole autorytetem znakomitego redaktora i autora, ogłaszał na naszych łamach teksty, do których publikowania - dzisiaj już to wiemy - nie miał tytułu moralnego. Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łamów Gazety, bo to nazwisko wprowadzało nas i Czytelników w błąd"

Po prostu nadużył zaufania.  Dzisiaj Jarosław Kurski - wicenaczelny GW w wywiadzie Moniki Olejnik mówi:

 Pani Moniko, „Gazeta Wyborcza” jest taką samą ofiarą Maleszki, jak wszyscy inni. Myśmy go przyjęli do redakcji bodaj w 93 roku, zaufaliśmy mu. Nie było powodu nie ufać, to był nasz kolega z opozycji. On ukrył przed nami swoją przeszłość.

Helena Łuczywo w wywiadzie dla Przekroju w 2006 roku:

„Jeżeli dojdzie do nowelizacji ustawy o lustracji i w tę nowelizację wpisany zostanie obowiązek lustrowania dziennikarzy, to czy „Gazeta” podporządkuje się nowej ustawie?
– Przecież nie można prywatnej firmie narzucać, kogo może zatrudnić, a kogo nie.

Posłowie chcą to zrobić.

– Ale nie można tego zrobić, a jeśli taka ustawa powstanie, to zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Mamy państwo demokratyczne i państwo prawa, więc trudno mi sobie wyobrazić...

Nastrój społeczny sprzyja takiej nowelizacji. Ludzie chcą lustracji dziennikarzy i jeżeli my się temu nie poddamy, stracimy w ich oczach.

– Już powiedziałam, że redaktor naczelny nie wydaje gazety z taką główną myślą, żeby być w zgodzie z jakąś bliżej nieokreśloną większością opinii publicznej.”

Redaktor naczelny – Adam Michnik, Jarosław Kurski - pierwszy zastępca redaktora naczelnego,  czterej zastępcy – Łuczywo, Pacewicz, Stasiński i Lawiński nie potrafią wyciągnąć oczywistego wniosku z tego smutnego doświadczenia?

Kurski mówi – jesteśmy ofiarą Maleszki, Łuczywo – nie poddamy się lustracji.

Dzisiaj w Dzienniku były redaktor Gazety Roman Graczyk ujawnia:

„Druga część tego filmu to lata 90. i próby dochodzenia prawdy. To też jest w jakimś sensie pana osobista historia, bo wchodził pan w lata 90. jako zdeklarowany przeciwnik lustracji.

Tak było. A dlaczego? Jeśli człowiek z tak wielkim autorytetem jak Adam Michnik powiedział nam, że dokumenty sporządzane przez SB są "kupą gnoju", to przyjęliśmy to za pewnik. Nie było powodu, żeby mu nie wierzyć. Nie było też drogi sprawdzenia, czy aby Michnik i inni się nie mylą. Zadawano pytanie, czy warto niszczyć ludziom życie przez ujawnianie ich życiowych problemów, materiałów intymnych mogących ich skompromitować. Używano tego typu argumentów wymierzonych w lustrację. Nie było dyskusji.

Jednak w pewnym momencie odrzucił pan takie rozumowanie. Napisał pan książkę "Tropem SB. Jak czytać teczki". Jak doszło do napisania tej książki i zerwania współpracy z "Gazetą Wyborczą", której przez lata był pan bardzo ważnym autorem?

Moja konwersja zaczęła się jeszcze przed sprawą Maleszki i była wynikiem pojawiania się coraz to nowych nazwisk tajnych współpracowników, których nieskazitelność wydawała się do tej pory niepodważalna, za których Adam Michnik czy Helena Łuczywo ręczyli słowem honoru, o których mówili, że wiedzą, z kim ramię w ramię walczyli o wolność, i esbecja nie będzie im dyktowała ich oceny.

Ale pojawiały się przypadki niepodważalne i oczywiste - jeden, drugi... piąty zdekonspirowany TW. Razem z tym padały argumenty Michnika przeciwko lustracji. I coraz mniej przekonywały mnie tezy o dzikiej lustracji, coraz mniej podobało mi się określanie ludzi, którzy chcą dochodzić do tej prawdy, jako "donosicieli". Tak jakby ich działanie było tożsame z donosami składanym na SB! Tak było do 1999 r.

W 2001 r. przyszła sprawa Leszka, która mnie osobiście załamała. Coraz bardziej miałem poczucie uczestniczenia w jakimś kłamstwie, czułem się niestety elementem machiny nastawionej na to, by zohydzić lustrację bez względu na to, jaka jest o niej prawda.

Dzisiaj Jarosław Kurski mówi:

„To, że Maleszka pracował od 2001 roku, u nas, w redakcji miało charakter tylko i wyłącznie socjalny i humanitarny. Jak pani świetnie pamięta, kierownictwo redakcji potępiło Maleszkę w specjalnym oświadczeniu, Maleszka napisał sam artykuł „Byłem Ketmanem”, więc to, że on pracował na specjalnych warunkach, podkreślam, on-line nie przychodząc do redakcji miało charakter socjalny i humanitarny.”

Na pytanie Moniki Olejnik „..dlaczego Maleszka został zwolniony, czy przekroczył jakąś granicę?" Jarosław Kurski odpowiada:

„Tak, przekroczył granicę, bo złamał zasady, na jakich funkcjonował przez te siedem lat. Maleszka w sposób, moim zdaniem całkowicie nieuprawniony, z wdziękiem typowym dla perfekcyjnego agenta przedstawił się jako osoba, która ma wpływ na linię redakcyjną pisma, co nie jest absolutnie prawdą, co było nadużyciem. I właśnie dlatego spotkałem się z Maleszką i dałem mu szansę złożenia dymisji, z czego on skorzystał.”

Wieloletnia współpraca z SB nie była powodem zwolnienia redaktora Maleszki,  a  za „ujawnienie”  faktu współpracy z Gazetą Wyborczą przy jej redagowaniu zostaje zwolniony w trybie natychmiastowym. Więc należy zadać sobie pytanie, jaki był charakter tej współpracy z Gazetą Wyborczą?

Ewa Milewicz nazwała rozmowę telefoniczną „inscenizacją” i chęcią pokazania jak  wielki wpływ Maleszka ma na Gazetę. Jarosław Kurski tę argumentacje przejmuje:  Maleszka przedstawił się jako osoba, która ma wpływ na linię redakcyjną.

Wpływ na linię redakcyjną – pojęcie bardzo szerokie. Wiemy, że teksów nie pisał (chyba, że  pod pseudonimem i niewiele osób o tym wiedziało), ale czy „redagowanie” teksów innych dziennikarzy jest wpływem na redakcyjną linię? Konsultacje telefoniczne czy  mailowe? Nadawanie artykułom tytułów lub ich zmiana? W rozmowie na filmie pada słowo „lid”.

Czy redagowanie leadów (czyli wydźwięków artykułu) , wybieranie wrzutek (wyróżnionych elementów informacyjnych) jest wpływem na linię redakcyjną ? 

 Rozmowa telefoniczna Maleszki z dziennikarzem Gazety Wyborczej:

"Tomku to się nazywa diament 222 i to ma zły tytuł,  naprawdę tak. Natomiast jeżeli chodzi o lid, proszę ciebie by mógłby być twardszy , ale ponieważ Cyma mi powiedział, że nie powinniśmy dawać przynajmniej na razie bardzo ostrych lidów antypapieskich, więc starałem się  ...

(rozmówca coś mówi)

he,he,he .. dobra a to ci wystarczy jak jutro o pierwszej dostaniesz?

OK, dobra.

Dziennikarka: - To artykuł jakiś?

Maleszka: - Słuchaj, praca zwyczajna. Redaguję. (niezrozumiałe słowo) i wysyłam internetem. "

Za tę rozmowę telefoniczną Maleszka stracił pracę. Może charakter współpracy da się zrozumieć po przeczytaniu rozmowy Pawła Wrońskiego z Gazety Wyborczej z Małgorzatą Łaszcz– program Skaner Polityczny.

Małgorzata Łaszcz

„Panowie. Wczoraj TVN pokazał pierwszy odcinek filmu Trzech kumpli”. I  tam jest pokazana postawa Lesława Maleszki, widzieliśmy ten film,  myślę, że dla Gazety Wyborczej i dla dziennikarzy Gazety Wyborczej ten film był chyba najtrudniejszy, trudniejszy w odbiorze niż dla innych.”

Paweł Wroński: ((Konieczny komentarz, Wroński zupełnie nie zrozumiał intencji pytania – zadziwiająca odpowiedź)

No, nie ukrywam, że tak.  Ja, Maleszkę znam od końca lat osiemdziesiątych z Krakowa jeszcze z czasów kiedy no, no nie wiem czy on mnie z czasów pamięta kształtował się Obywatelski Klub Parlamentarny zresztą wówczas on by typowany na, na posła razem z Janem Rokitą. I nie chciał.Później pracował w Gazecie Krakowskiej. No i pamiętam go też z gazety do czasu owego ukazania się prawdy o nim jako człowieka o takiej nieprawdopodobnej wiedzy, nieprawdopodobnej erudycji, niesamowicie oczytanego, to jest taka absolutnie chodząca biblioteka no i później informacje o tym, że on był Ketman.  Jego sytuacja w gazecie taka bardzo, bardzo dziwna.  No i przyznam, że wczorajszy film zrobił na mnie wrażenie.

Łaszcz: Tam jest taki fragment w tym filmie, co to będzie w tej drugiej części którą dzisiaj TVN pokaże 

Wroński: Pewne fragmenty też widziałem

Łaszcz ... w których Lesław Maleszka wyraźnie, no popisując się przed dziennikarkami pokazuje jaki ma wpływ na dziennikarzy Gazety Wyborczej. Dzwoni do redakcji i..

Wroński: Mówi że leady trzeba pozmieniać

Łaszcz:  i przekazuje co należy zrobić z konkretnymi tekstami, czy rzeczywiście taki wpływ w Gazecie Wyborczej na teksty w ostatnich latach miał Lesław Maleszka.

Wroński: Lesław Maleszka pracował na zewnątrz. On rzadko się pokazywał w Gazecie Wyborczej. Część dziennikarzy Gazety Wyborczej nie życzyła sobie, żeby redagował ich teksty, żeby w ogóle się do nich dotykał

Łaszcz: Redagował pana teksty

Wroński: Moje tak. Tak. Ja się na to zgodziłem dochodząc, dochodząc do wniosku, że jest to bardzo dobry człowiek, który to świetnie redaguje, świetnie adjustuje te teksty.

Łaszcz: A na czym polegała ta redakcja, przestawianiu przecinków, czy na przykład na zmianie merytorycznej.  

Wroński: Nie, on raczej nie no to była redakcja tego rodzaju, że jemu teksty były wysyłane do domu, i teksty po zredagowaniu wracały

 Łaszcz: Ale co to znaczy redakcja tekstu, ja nie pracowałam nigdy w gazecie, więc do końca nie wiem, co to znaczy redakcja. 

Wroński:  Tekst w momencie kiedy jest zredagowany no to od strony oczywiście formalnej, czyli na przykład  czy jest wszystko gramatycznie, dobrze wytłumaczone. Czasami zdarza się jakiś na przykład fragment tekstu, który jest niezrozumiały, no to wówczas było zazwyczaj zaznaczone pytanie o co chodzi, albo co tam tego albo może coś tam pomylone, coś w tym rodzaju.  To nie były tego rodzaju uwagi, że należy, że to jest bez sensu, albo że to trzeba zmienić albo że to nie jest tak a jest zupełnie inaczej.  No i do tego ograniczała się przynajmniej w moim przypadku, rola ..  

Łaszcz A czy to nie jest tak, że redaktor dzwonił potem do Pana i mówił, nie,  nie pisz w ten sposób napisz inaczej, i inny tytuł powinien być,  co innego na początku, a co innego powinno być schowane.  Czy tego typu redakcja też ? 

Wroński: Nie. Nie.

Karnowski próbuje się wtrącić

Łaszcz: Sekundkę, tylko chciałam posłuchać

Wroński Nie miałem z niczym takim do czynienia, a zważywszy jeszcze na to, że wielu ludzi w gazecie nie życzyło sobie, żeby on w ogóle redagował. Mówienie o tym, że on coś może gwałtownie zmienić albo coś tam zarysować, jest, jest takim dosyć …

Łaszcz: A nie miał Pan wątpliwości, gdy zgodził się, żeby pana teksty redagował

Wroński: Nie, nie miałem wątpliwości  z tego względu, że po pierwsze znałem go od dłuższego czasu, zresztą parę razy, znaczy, kiedyś pamiętam to… znałem również Bronisława Wildsteina i całą tą sprawę tłumacząc sobie w jakiś tam sposób, znaczy w ten sposób, że to nie ja jestem od przebaczania Maleszce, bo od przebaczania Maleszce to jest akurat Bronek Wildstein, lub ludzie z krakowskiej opozycji, których głęboko cenię, ja się mogę z wieloma z nich nie zgadzać  z ich poglądami politycznymi, ale mam dla niech wiele szacunku. Natomiast jeśli chodzi o takie czysto techniczne umiejętności w gazecie jako redaktor to, to akurat Maleszka był człowiekiem absolutnie do tego powołanym

 Łaszcz:  No, ale Pan zajmuje się komentowaniem polityki, czy nie miał pan obaw jednak, że ..

Wroński: Nie komentarze, .. inaczej. Lesław Maleszka redagował najczęściej takie większe teksty które miały charakter albo ekonomiczny albo historyczny. Żadnego mojego tekstu dotyczącego stricte, stricte takiej polityki

Łaszcz: A co do lustracji

Wroński: Nie.

Łaszcz: O IPN?

Wroński: Nie

Łaszcz:  Nie. Tylko teksty jakie?

Wroński: Generalnie teksty mające ..  Najczęściej do Gazety Świątecznej, jeszcze to były głownie teksty o charakterze historycznym, teksty które jeśli już mówimy w ogóle o takim gazetowej, gazetowej kuchni, które znajdują się ,teksty komentarzowe no to w ogóle redaguje się na bieżąco w gazecie, nie wysyła się ich nigdzie na zewnątrz

No fajnie, bo to tak wygląda cały czas, że trzeba się jednak mocno tłumaczyć z tego"

Dopiero ostatnim zdaniem Wroński wykazał, iż zrozumiał właściwy sens słów Małgorzaty Łaszcz:  , „dla dziennikarzy Gazety Wyborczej ten film był chyba najtrudniejszy, trudniejszy w odbiorze niż dla innych”

Czy w świetle słów Wrońskiego można napisać, że Maleszka redagował Gazetę Wyborczą? Zacytowałem długi fragment rozmowy, by każdy mógł sobie wyrobić pogląd, jak Paweł Wroński rozeznaje swoje położenie.  

Czy można zrozumieć te sprzeczności – Gazeta Wyborcza ofiara Maleszki, Gazeta Wyborcza  - Sztandar Antylustracyjny?

Na koniec sięgam po pracę Henryka Głębockiego „Policja tajna przy robocie” – wydawnictwo krakowskich Arcan aby zacytować kilka fragmentów:

„W sprawie L. Maleszki jedynie krakowski jezuita, o. Stanisław Obirek SJ, wzywający na łamach „Więzi" do „ochrzczonej lustracji", w liście do redakcji odwołał się do znanej dobrze z łam „Gazety" argumentacji: „O ile wiem, nikt za okres współpracy nie zapłacił takiej ceny, jak nieszczęśni i zastraszeni studenci-kapusie".  (…)

Szeroką dyskusję o konsekwencjach „sprawy Lesława Maleszki" dla polskiego dziennikarstwa", podjęła „Press", przypominając, że był on nauczycielem i mentorem szerokiego środo­wiska młodych dziennikarzy, którzy rozpoczęli karierę po 1989 r.: dla młodych dziennikarzy był już przewodnikiem - w me­diach i polityce. [...]

 Katarzyna Janowska, która zaczynała wówczas pracę jako dziennikarka w „Gazecie Krakowskiej", wspomina: - „Maleszka był nie tylko świetnym dziennika­rzem i redaktorem, ale i autorytetem moralnym. Uczył nas - mnie i Kasię Kolendę i całą grupę młodych dziennikarzy -myślenia o polityce nie w kategoriach personalnej rozgrywki, ale odpowiedzialności za państwo."

Kolenda pamięta wiele nocy spędzonych na takich dyskusjach w domu Maleszki. „W „Gazecie Wyborczej”: Był kimś w rodzaju szarej eminencji, Michnik darzył go wielkim zaufaniem.

- Adam liczył się z jego zda­niem jak z mało którym w „Gazecie”. Gdy przesyłałem tekst, Adam często mówił, że musi go też przeczytać Leszek i po­wiedzieć, co sądzi - opowiada Roman Graczyk".

 „Moje my­ślenie o lustracji było ukształtowane przez niego. Dziś się py­tam: jakim prawem? - mówi Katarzyna Kolenda-Zaleska".

Roman Graczyk: „Maleszka był dla mnie jak Kuroń dla Michnika".

Samo wyznanie prawdy przez „Ketmana", długo kon­sultowane z redakcją „Gazety", mocno skrytykowane za nieszczerość przez innych dziennikarzy bronili redaktorzy „Tygodnika Powszechnego":

„Ten tekst jest kryształowy. To nazwanie zła po imieniu jednocześnie nieprzekreślenie czło­wieka - uważa redaktor naczelny „Tygodnika Powszechne­go" ks. Adama Boniecki [...]

prosiłem go: na litość Boską, w tej sytuacji pisz jak najkrócej, nie wdawaj się w żadne dywagacje -opowiada o swojej rozmowie z Maleszka Krzysztof Kozłowski.

Oryginalny sposób obrony byłych tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych oraz ich dorobku, na przykła­dzie Maleszki, zastosował A. Szostkiewicz.

Na łamach tego samego „Press", w dyskusji redakcyjnej, przeciwstawił się on opiniom odbierającym Maleszce wiarygodność jako dziennikarzowi przez wiele lat kreującemu poglądy wielu młodych dziennikarzy i wpływającemu na opinię publiczną:[...] mam wrażenie, że dokonują Panowie kolejnego linczu. To urzeczowienie człowieka. [...] „Jak to jest? On nas uczył dziennikarstwa, mówił, co jest dobre, a co złe zawodowo -czy miał prawo?"

Odpowiedzi są proste. Słabość charakteru nie ma nic wspólnego z jakością wykonywania zawodu. Są pisarze, którzy mieli „wstrętne" poglądy i „wstrętne" życio­rysy publiczne, a stanowią nieusuwalną część historii litera­tury. (…) Czy świnia może być nauczycielem? [...] No może być dobrym nauczy­cielem [...] Leszek w roli opozycyjnej zawiódł - to jest sprawa środowiskowa, dla ogółu mniej ważna. Ale czy zawiódł w roli publicysty i redaktora? Trudno by było znaleźć jego tekst, który można by intelektualnie podważy."

Przed chwilą w Dzienniku przeczytałem dwa tytuły – Piotr Najsztub: „Maleszka ma prawo pisać, jeśli znajdzie wydawcę” ,  Andrzej Morozowski, „Ludzie tacy jak Maleszka nie mogą być dziennikarzami”. I na sam koniec, jeszcze fragment rozmowy z Pawłem Wrońskim:

Na uwagę Małgorzaty Łaszcz, że Maleszka nie ma żadnego poczucia winy w sobie Wroński odpowiada: 

„Jeśli ktoś akurat  go wcześniej znał, to jest to w porównaniu z tą wiedzą, która się jakoś też etapami odkrywa, ona nie jest taka nie staje się quantum (kwazus(?) - quantum – szukał słowa) informacji od początku, to jest to człowiek o takiej nieprawdopodobnej umysłowości, ktoś powiedział, że to jest postać z Dostojewskiego, ja myślę, że to jest ponad Dostojewskim, że to jest jakiś gotowy bohater głęboko psychologicznego thrillera on potrafi sobie masę rzeczy wytłumaczyć, masę rzeczy uzasadnić niby racjonalnie, ja przyznaję się go nie rozumiem, nie podejmuję się akurat jego zrozumieć … „

A na samej górze (mam nadzieję, że wpis zagości na stronie głównej) , to co się ukazało pod tytułem to jest właśnie lead. Taki właśnie Lead redagował w rozmowie telefonicznej Maleszka.  Zamierzałem zatytułować wpis  -  Lesław Maleszka pisze w Salonie 24. , i do tytułu chciałem dobrać odpowiedni lead – ale pomyślałem, że byłby to wstrząs dla salonowiczów.

Byłby to szok?

rekontra
O mnie rekontra

Ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej. Tucydydes rekontrapl@gmail.com BLOG Historia 1. JÓZEF PIŁSUDSKI: Podczas kryzysów powtarzam - STRZEŻCIE SIĘ AGENTUR 2. Byłem w Instytucie Pamięci Narodowej. 3. Polscy pisarze fałszują Katyń. 4. Kuroń: "Lechu, idź w zaparte", a Borsuk wciąż milczy. Polityka 2. Szara eminencja Lesław Maleszka. 3. Utytułowany Lech Wałęsa - kalendarium III RP Przykładowy link do jednej z notek POLIS 1. Rzeczy, które musiały być powiedziane … 2. Świadkowie historii i ludzie tła Przykładowy link do jednej z notek Przykładowy link do jednej z notek ReKontry 1. Bajdy pana Wajdy 1. Polowanie z nagonką na IPN 2. Leszek Kołakowski: "Opinia w sprawie pojęcia wiadomości" 3. Prof. Nałęczowi o Białych Plamach i ranach zabliźnionych podłością 4. Niezwykle utalentowany redaktor Adam Michnik 5. Recenzja recenzji z tezą profesora Friszke 6. "SB a Wałęsa" w krzywym zwierciadle profesora Machcewicza. 7. Komunizm – „Chęć wykradzenia bogom ognia” 8. Dlaczego Adam Michnik chce zlikwidować IPN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka