Od 10 kwietnia polska opinia publiczna była bombardowana informacjami napływającymi z Moskwy i Smoleńska. Kto wchodził do kabiny i kiedy wychodził, co mówił wyraźnie, a jakie słówko w kabinie było nieczytelne, jaka była płeć osoby nieuprawnionej do przebywania w kabinie, a także w której minucie wszedł pierwszy głos, w której drugi. Ile pozostało minut do lądowania, i czy był w chwili lądowania.
Przebieg wydarzeń w kokpicie analizowali najwybitniejsi telewizyjni dziennikarze. Olejnik, Rymanowski, Mrozowski i Sekielski co jakiś czas zadawali najistotniejsze pytania, udzielali kluczowych informacji i zapraszali do swoich programów koronnych świadków. Świadków moskiewskiego śledztwa – patrzącym Rosjanom na ręce, właściwie jednego świadka – Klicha, który za to i widział i czytał i słyszał.
Co przekazali polskim pilotom z wieżyczki parterowej kontrolerów lotu, a czego na pewno nie przekazano, jakimi słowy opisano stan pogody, mleczność mgły, a także rady i od-rady, znajomość rosyjskiego i brak tej znajomości itd. itp.
W ostatnich tygodniach szczególną aktywnością wykazał się Klich i kilku pilotów, którzy na podstawie strzępów informacji mówili o lądowaniu - To "niemal samobójstwo", „ piloci zlekceważyli wszystkie ostrzeżenia" - „Co generał Błasik robił w kokpicie” i czy przypadkiem nie pilotował.
I przed chwilą czytam:
„Rosjanie nie zgodzili sie na upublicznienie zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego tupolewa - podała TVN24. Zakaz zawarty jest w memorandum, które podpisano w Moskwie. Zgodnie z nim Polska dostanie nagrania z rejestratorów, ale nie będzie mogła ich ujawnić do czasu sporządzenia końcowego raportu z katastrofy”
A ja mam tylko jedno pytanie, czy słynna ekspedycja archeologów Tuska-Boniego wyruszyła już do Smoleńska? Czy badacze zajęli stanowiska?
Co mówi Rosja, jest zgoda?
