„…. służba Ojczyźnie ma niekiedy swoją wielką cenę”
- Janusz Kurtyka
„… wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności
patrzę z góry na mrowie wojsk ich światła
słucham hałasu bębnów barbarzyńskich wrzasków
doprawdy niepojęte że Miasto jeszcze się broni
oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki Przemienienia Pańskiego
kto ich policzy
kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni
(…)
teraz kiedy piszę te słowa zwolennicy ugody
zdobyli pewną przewagę nad stronnictwem niezłomnych
zwykłe wahanie nastrojów losy jeszcze się ważą
cmentarze rosną maleje liczba obrońców
ale obrona trwa i będzie trwała do końca
i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania
on będzie Miasto
patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci
najgorszą ze wszystkich - twarz zdrady
i tylko sny nasze nie zostały upokorzone
/Zbigniew Herbert/
Stefan Melak – ten, który niósł Miasto
„ Katyń był dla nas, wszystkich Polaków jakimś wyzwaniem. To był taki moment, w którym trzeba się było określić. Wiedzieliśmy, że za tą zbrodnią kryją się sowieccy funkcjonariusze. Wiedzieliśmy doskonale, że w PRL-u rządzonym przez komunistów obowiązuje sowiecka wersja kłamstwa. I z tym kłamstwem w istocie zmagała się cała Polska. Powszechnie było wiadomo, że zbrodnia jest zbrodnią sowiecką, a mimo to cały aparat państwa był na usługach sowieckiej propagandy. Wobec tego zaczęliśmy spotykać się u księdza kapelana, uczestnika powstania warszawskiego, ks. Wacława Karłowicza na jego plebanii w kościele św. Wacława na Gocławku.
(…)
Jednym z celów naszego komitetu było upamiętnienie solidnym krzyżem, który nie byłby tak łatwy do zniszczenia, a przypomniałby stolicy, że Warszawa pamięta o bohaterach, którzy zginęli męczeńską śmiercią w tych miejscach.
(…)
To było 31 lipca 1981 r. Pomnik tworzony był bardzo dyskretnie z elementów kamiennych, które przewoziliśmy do garażu Arkadiusza Melaka - mojego brata, mieliśmy garaż przy Olszynce Grochowskiej. O samym montażu pomnika, o przygotowywaniu tych elementów wiedziało zaledwie kilka osób, w tym ksiądz Karłowicz, Arkadiusz Melak, oczywiście Andrzej Melak, ja, no i może jeszcze dwóch kolegów, kuzynów. W ten sposób Arkadiusz pracował przez te kilkanaście miesięcy, pomagał mu oczywiście Andrzej. Kiedy pomnik w elementach był już gotowy, kiedy przygotowany był napis, półmetrowej wielkości litery, odlane z brązu: Katyń, Wojsko Polskie, Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk i orzeł, wtedy nadszedł czas montażu i zawiezienia pomnika na cmentarz. Nie było to łatwe, więc spotkaliśmy się tydzień wcześniej u mnie na Rembielińskiej, omówiliśmy tę sprawę i uznaliśmy, że jedynym samochodem, który wjedzie bez przeszkód na teren cmentarza, będzie śmieciarka. Jak zauważyliśmy, obserwując cmentarz przez kilka godzin, strażnicy cmentarni w ogóle nie zwracali uwagi na samochody MPO. Brat Sławomir pracował w bazie nr 4 na Pradze przy ul. Inżynierskiej. On i jego kolega Stefan Krzemiński zajęli się transportem - taki był podział pracy, że oni mają przygotować śmieciarkę. Co prawda w ich bazie takich nie było, wobec tego wypożyczyli w tym dniu taki kontener na śmieci z placu Leńskiego (dziś Hallera) i ok. godz. 12 przyjechali pod Olszynkę. Inni ich koledzy mieli też dwie avie, na które załadowaliśmy rusztowania, cement, jakieś deski, łopaty, a 31 naszych młodych kolegów (dwóch było z Lublina, byli z Saskiej Kępy, z Pragi przede wszystkim, byli z Siedlec, bo był również Zygmunt Goławski z synami) zaczęło ładować na śmieciarkę ten pomnik, te płyty (widać dzisiaj - na szczęście zachowały się zdjęcia - jak była to niełatwa praca, płyty ważyły około 900 kilogramów).
(…)
No i kiedy postawiliśmy pomnik, powiesiliśmy obok pomnika na 5-metrowym maszcie biało — czerwoną flagę, odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego i Boże, coś Polskę.
Rozmowa Michała Kurkiewicza ze Stefanem Melakiem zamieszczona jest w chyba ostatniej książce wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej w czasie gdy prezesem był Janusz Kurtyka - „Zbrodnia Katyńska. W kręgu prawdy i kłamstwa” Warszawa, 2010.
Stefan Melak urodzony w Warszawie w 1946 roku, tragicznie zginął 1o kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.
"Zbrodnia Katyńską jest nadal jednym z kluczowych punktów współczesnej polskiej tożsamości historycznej - pamięć o niej w czasach dyktatury komunistycznej pomagała tę tożsamość podtrzymywać przeciwko wszechobecnemu kłamstwu.
Pamięć o niej obecnie służy budowaniu społecznego przekonania, iż służba Ojczyźnie ma niekiedy swoją wielką cenę, zaś obowiązkiem państwa jest pamiętać o tych, którzy w imię tej służby oddali życie….” -Janusz Kurtyka